sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 11

      Zdębiałem, miałem minę niczym słoń patrzący na mysz.
-To nie tak, nie to chciałem powiedzieć tak jakoś wyszło, i to nie o to chodziło..Stary robisz mnie w konia?  Co to miało być???!!!!!
  -Quiz.-powiedział spokojnie Loui.
  -Z takim quizem to se idź do kabaretu, a nie z kumpla robisz homo.
  -Ja z nikogo nie robie homo. To ty powiedziałeś że kochasz Liama.
  -Zamknij ryj! Nic takiego nie powiedziałem
  -A właśnie że powiedziałeś,  kiedy wreszcie przyznasz się do tego przed samym sobą??
  -Do niczego się nie musze przyznawać, bo nic do niego nie czuje!!!- Czułem się zapędzony w kozi róg.. Czy ja rzeczywiście to powiedziałem ?? Jak to możliwe przecież ja lubię dziewczyny,  a nawet więcej ja je kocham, nie rozumiem co się stało…
  - Zain, już dawno zauważyłem jak patrzysz na Liama, tylko byłem ciekaw czy sam wiesz co się tak naprawdę dzieje, ale jak widać nie.
  - Odczep się.
  -Pomyśl nad tym trochę…
  -Wiesz co? Tam za twoimi plecami jest taki prostokąt, w który niedawno nakurwiałeś, wyjdź przez niego albo wylecisz przez ten drugi prostokąt ,tylko że z szybkami….
  - Dobra spokojnie, nie bulwersuj się tak jak Niall gdy mu się zamknie lodówkę. Pomyśl o tym wszystkim na spokojnie… A i moim zdaniem powinieneś pogadać z Liamem.- Odwrócił się i miał zamiar wyjść ale go powstrzymałem.
  -Zaczekaj… Ale nawet jeśli coś bym do niego czuł, to on i tak ma zamiar oświadczyć się tej Żmii, więc nie rozumiem po co mam z nim rozmawiać.
  -Na przykład po to żeby wiedzieć jak on to widzi.
  -Dobra przemyśle to,… muszę sobie wszystko poukładać.
  -Spoko stary.  –I wyszedł, zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami i wątpliwościami.

  Tej nocy spałem niespokojnie. Myśli przytłaczały mnie do tego stopnia, że miałem koszmary. Obudziłem się wcześnie, było koło 4 rano więc postanowiłem poleżeć. O 6:00 zwlekłem się z łóżka i poszedłem się umyć. Ale nawet pod prysznicem, mydląc swoje ciało nie mogłem przestać myśleć o tym co się wczoraj stało. Kiedy moje dłonie błądziły po mym ciele ,nieświadomie wyobrażałem sobie ,że to dłonie Liama. Skarciłem się w duchu. Co ty wyrabiasz oszalałeś już do reszty.
    Po prysznicu postanowiłem coś zjeść ,więc udałem się do kuchni. Na dole spotkałem Liama, jadł właśnie śniadanie. Co on tak wcześnie wstał?? Przywitał mnie uśmiechem. Moje serce momentalnie dostało palpitacji. Jakim cudem on jest taki uroczy nawet podczas jedzenia śniadania. I na moją zgubę właśnie oblizał usta. Prawie zemdlałem. Na chwilę mnie zamroczyło. Stary nie rób z siebie cioty. Otrząśnij się!!!
  -Siema Li, co ty tak wcześnie na nogach?
  -Zaraz jadę po Sophie - A no tak, Żmija dzisiaj wyjeżdża juuuupiii żyć nie umierać!!!!
  -A no tak Sophie dzisiaj wyjeżdża.- powtórzyłem niczym echo po swoich myślach tyle że oczywiście z pewnymi modyfikacjami.
  -Nom.-dokończył jeść kanapkę i dopił kawę, po czym rzucił tylko „na razie” i wyszedł.

    Po wczorajszej rozmowie z Louisem, nie mogłem sobie znaleźć miejsca, błąkałem się po domu jak duch i rozmyślałem. Czy rzeczywiście powinienem wyznać  Liamowi swoje uczucia? Przecież na pewno mnie odrzuci,… Ale o czym ja bredzę,  jakie znowu uczucia to tylko chwilowe, musiałem się czymś struć. Po za tym nawet gdybym coś czuł a nie mówię że czuję to on kocha tę przebrzydłą Żmiję!! Grry wredny babsztyl!!!!.
   Ciągnąc bijatykę myśli, nie zauważyłem nawet jak dotarłem do najbardziej oddalonego skrzydła domu..hmmm było tu dziwnie , na końcu korytarza znajdowała się tylko jedna para drzwi i to bez klamki  i bez dziurki od klucza , dozorca powiedział nam, że to pewnego rodzaju żart i zmyłka , że te drzwi są dla ozdoby, uwierzyliśmy mu bo czemu by nie, obok drzwi wisiał jakiś obraz, przedstawiał on kwiecistą łąkę i gwieździste niebo, taki sobie żadne tam arcydzieło .
   I nagle uderzyło mnie to co kiedyś powiedział Li „zamierzam się jej oświadczyć”.  Cholerna żmija nie mogła by się od niego odpieprzyć????!!!! Ja pierdole dlaczego akurat mnie musiało to spotkać, o ironio zabujałeś się we własnym kumplu stary pojebało cie już do reszty!!!! Nie, nie to nie tak!!.
  Z tej całej złości i nagromadzonej frustracji przywaliłem z całej siły w ścianę naprzeciw mnie, hehe jednak mam więcej siły niż przypuszczałem, obraz wiszący na ścianie spadł z impetem na wyłożoną wykładziną podłogę.
  Chciałem go odwiesić ale zauważyłem, że pod nim znajdowała się jakaś cienka srebrna kołatka hahaha zapewne kolejny żart, złapałem za kołatkę i zastukałem trzy razy uśmiechając się z powodu „żartu” ale nagle mój uśmiech zastąpił wyraz zaskoczenia, bo drzwi przede mną uchyliły się nieznacznie.
   -What the fuck?
    Za drzwiami zobaczyłem schody prowadzące w górę.
    -Ładna mi atrapa…- To było nawet więcej  niż dziwne. Schody były dość wąskie , powoli  wspinałem się po nich, o dziwo nie pokrywał ich kurz . Schody były dość długie i  jak się okazało, na ich szczycie były kolejne drzwi ,tym razem z klamką i nawet O ZGROZO!! z dziurką od klucza hahahahaha
   -Cóż my tu mamy?- otworzyłem drzwi a za nimi znajdowało się UWAGA!!!! TADAM!!! Poddasze XD
    W pomieszczeniu również nie było ani grama kurzu, co było naprawdę dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że nikt nie wiedział o tym pokoju i nawet dozorca …moment! Chyba musze sobie pogadać z tym gościem bo widocznie zrobił nas w konia.. Na środku stało duże yyy… łoże bo łóżkiem to tego nazwać nie można, wielkie łoże z wieżyczkami i baldachimem. Pod ścianą stała obszerna komoda po bokach łoża natomiast dwa stoliki nocne, oprócz tego w pomieszczeniu znajdowały się jeszcze stół, krzesła ,gramofon ,następna komoda i duża szafa. Po prawej stronie zauważyłem również kolejne drzwi. Prowadziły do łazienki , która pomimo ,że pasowała do reszty poddasza urządzonego w staromodnym stylu ,to posiadała wszelkie udogodnienia i WOW tu też nie ma kurzu.
  Wróciłem do wcześniejszego pomieszczenia, usiadłem na łożu ,hahaha rozbraja mnie ono . Hmmm trochę to wszystko dziwne musze pogadać z tym dozorcą, może mi łaskawie wyjaśni o co tu chodzi.
   Chyba nie będę nikomu o tym mówił ,może zrobię sobie tu pokój.
Rano wybrałem się do dozorcy ,ale niestety ,nie opowiedział mi żadnej mrożącej krew w żyłach ani ciekawej opowieści. Okazało się, że to on tam sprzątał i wedle ostatniej woli zmarłej właścicielki tego domu ,nie mówił nic nikomu ,o tym pokoju. Staruszka miała już trochę nie równo pod kopułą i stwierdziła, że ten pokój odnajdzie tylko ten, który prawdziwie pokocha. No rzeczywiście staruszka musiała już nieźle świrować, ehh i nagle poczułem jakieś ukłucie w sercu. Czy ja naprawdę ko…… Nie myśl o tym!!!! Po co ci to? Po co ci ból?!!
  Wkurzony poszedłem do sklepu z wyposażeniem domu, kupiłem parę potrzebnych rzeczy i postanowiłem z poddasza zrobić kryjówkę ,jak mnie ktoś wkurwi  to tam się będę ukrywał.
    Wieczorem skończyłem się urządzać. Niepokoiła mnie tylko pościel jaką wybrałem. Czerwoną z satyny, wtedy w sklepie jakoś mi się podobała, ale gdy teraz spojrzę na łóżko, od razu wyobrażam sobie na nim Liama…
  -Matko czy to kiedyś się skończy??!!!!
Znałem już chyba odpowiedź na to pytanie „nie”…
 Prawie cały dzień spędziłem na poddaszu, mówiąc chłopakom, że idę się przejść. A oni wiedzieli, że jak ide się przejść to szybko nie wrócę.
Następnego dnia nigdzie nie mogłem znaleźć Liama, odkąd ta jego cizia wyjechała snuł się jak cień ,a niech ją!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Popołudniu siedziałem nieobecny z chłopakami w salonie.
  - Jakie masz plany na dziś??-zagadną mnie Tommo
  -Wylegiwanie się na tej oto szanownej kanapie-no bo cóż innego miałem do roboty?
  -EJ mam pomysł chodźmy zabalować, i zapolować w końcu jesteśmy stadem jurnych ogierów hahaha- stwierdził oczywiście ,nie kto inny tylko Harry. Ten koleś jest niewyżyty.
  -Hazza ty byś tylko ruchał
  -No a jak. Niall gdybyś robił coś poza leżeniem koło lodówki to wiedział byś do czego służy to 21cm cudo –stwierdził z oburzeniem Hazza.
-Poprawka napompowane powietrzem 21 cm cudo hahahaha-  zaczął się nabijać Niall.
  -Dobra niech ci będzie chodźmy się zabawić-zakomenderował  Louis , kończąc tym samym prawie rozpętaną III wojnę światową.
Harry ,Niall i Louis poszli na polowanie, a ja zostałem tego wieczoru na szanownej kanapie . Ale jak się później okazało ,nie miałem spędzić reszty dnia i wieczoru samotnie ….


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A oto kolejny rozdział na który mam nadzieję czekaliście z niecierpliwością. Napisałyśmy go razem z Wiktorią. Mam nadzieję że się wam spodoba:) Kocham i pozdrawiam Emi:*<3 
PS. Colgate rządzi!!!!! XDD


A oto czcigodny przywódca STOWARZYSZENIA JURNYCH OGIERÓW!!!!
HUEHUEHUE
:D





3 komentarze:

  1. Jestem strasznie zaciekawiona co dalej!!! Oby następny rozdział pojawił się niebawem !! Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach urocze *,* Czekam na następny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybko next *.*
    Zapraszam do mnie :
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń