- Wiem, że mnie nie słyszysz, chociaż w sumie to może i słyszysz sam nie wiem. Należy ci się solidny opieprz stary. Żeby doprowadzić się do takiego stanu, trzeba mieć albo niesamowity talent albo być totalnym debilem. Napędziłeś nam niezłego stracha tymi swoimi nagłymi utratami przytomności.- mówi, nie musze otwierać oczu by wiedzieć, że na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Nagła zmiana jego zachowania martwiła mnie, jednak odrzucałem myśli o tym na bok.
- Proszę opuścić już sale, pacjent powinien odpoczywać. - rozbrzmiewa głos starszej kobiety
- Proszę jeszcze tylko o pięć minut, pięć minut i już mnie tu nie ma - odpowiedział do jak przypuszczałem pielęgniarki.
- Nie może Pan..
- Błagam ja... ja muszę jeszcze chwilę z nim zostać, błagam panią. - Liam skamle.
-Ehh niech Panu będzie, ale na prawdę pięć minut i ani sekundy dłużej. - kobieta nie mogąc oprzeć się urokowi Liama opuściła sale. Moje myśli wróciły do dłoni ściskającej moje palce. Ciepło które od niej biło rozchodziło się powoli po moim ciele i docierało wprost do serca. Jednak moje szczęście spowodowane niespodziewaną czułością niknęło, gdy mój umysł zbombardowała wizja stykających się ust mojego anioła i tej żmii, właśnie Sophia, co z nią. Dlaczego on to jest byłem pewny że to Louis mnie tu przywiózł ale jeśli to Li to gdzie jest Sophie? Nie mogło spełnić się moje marzenie i nie znikła z powierzchni ziemi od tak, chociaż może marzenia się spełniają. Spełniają się tylko w filmach i bajkach a ty nie jesteś w bajce, upomniała się moja podświadomość. Czułem, że na mnie patrzy. Usiłowałem nie ruszać powiekami. Nagle ciszę trwającą już dłuższy czas przetrwał jego głos.
-Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam nie wiem co robić. - zaczął się plątać we własnych słowach. Chciałem zapytać już o co chodzi, miałem już otworzyć oczy jednak powstrzymała mnie dłoń Liama dotykająca mojego policzka. Co on kurwa wyprawia? Nie to, że mi się nie podoba, ale czemu on to robi? Nie chcąc przerywać tej wspanialej chwili postanowiłem nie otwierać oczu i cieszyć się chwilą, która na moje nieszczęście skończyła się tak szybko jak zaczęła. Dłoń Li odsunęła się od mojej twarzy w chwili, gdy pielęgniarka weszła na salę po raz drugi. Odszedł od łóżka, czułem to, pustka była wyczuwalna dość dosadnie. Moja ciekawość wygrała, zacząłem powoli otwierać oczy przekręcając głowę w stronę drzwi. Liczyłem na to, że odwróci się w moją stronę i zawróci, jednak tak się nie stało.
- Liam?? - szepnąłem, brunet natychmiast odwrócił się w moją stronę, był wystraszony, wiedziałem to. Znałem go na tyle dobrze, że z zamkniętymi oczyma mógłbym powiedzieć czy jego twarz zdobi uśmiech czy po policzkach spływają łzy. Li patrzył na mnie i usiłował coś powiedzieć, jednak nie zrobił tego odwrócił się i wyszedł, od tak sobie poszedł. Nie rozumiałem co się dzieje. Najpierw na campingu zachowuje się jak się zachowuje, po czym przywozi mnie do szpitala, trzyma za rękę przeprasza, głaszcze delikatnie po policzku a później wychodzi tak jak gdyby nic się nie stało. Przecież nic się nie stało upomniała mnie moja pieprzona podświadomość, mogłaby czasem kurwa siedzieć cicho. Zdawałem sobie jednak sprawę że moje szare komórki mózgowe przy nim nie funkcjonują jak powinny. Leżąc tak i rozmyślając o zachowaniu Liama jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Za co on u licha przepraszał? Cała ta sytuacja była dziwna i niepokojąca.
Po południu miałem dodatkową rozmowę z lekarzem, gdyż stwierdził, że jeszcze powinienem mieć dodatkowe badania za nim mnie wypuści do domu. Godziny wlekły się niemiłosiernie, a moje myśli szalały. W końcu wyszedłem ze szpitala. Nie poprawka zostałem wywieziony ponieważ Louis uwziął się i stwierdził, że jestem zbyt słaby by iść, więc nie pozostało mi nic innego jak pozwolić się przewieźć na wózku inwalidzkim do auta. Przyjechał po mnie tylko Louis reszta pewnie coś kombinowała w domu. Droga mijała nam w ciszy ale niestety nie cała.
- Co masz zamiar zrobić po powrocie do domu?- Louis do czegoś najwyraźniej dążył.
- Co masz na myśli?
- A to co masz zamiar zrobić z Liamem. Całowaliście się.
- Jakie to ma teraz znaczenie? Dla niego to była tylko gra nic więcej. Przecież pocałował przy mnie Sophie pewnie sam po nią zadzwonił.
- Aha. - odparł nieco zmieszany
- Co ma znaczyć ten ton? Co masz na myśli?
- Nic.
- Louis?
- Zayn to nie moja sprawa. Po za tym myślałem, że Li ci powiedział.
- O czym do cholery? Louis gadaj natychmiast!-Moje tętno niebezpiecznie wzrosło, a przed oczyma zaczęły pojawiać się mroczki.
- On sam musi ci to wyjaśnić
- Ale co?!!!! Louis jeśli ty coś wiesz to...-Nie zdążyłem dokończyć bo zadzwonił telefon Louisa.
- Tak Harry?- Kurwa znowu on. Bez kitu Harry ma jakiś radar chyba, że zawsze wpada w nie odpowiednim momencie.
Louis rozmawiał przez telefon do chwili kiedy dotarliśmy na podjazd naszego domu, a ja rozmyślałem o naszej rozmowie, ale nagle zdałem sobie sprawę, że teraz powinienem obawiać się czegoś innego. Chłopcy przygotowali mój powrót i jak się okazało słusznie się obawiałem, bo gdy przekroczyłem próg domu moim oczom ukazał się wielki transparent z napisem "Witaj w domu" i stół z jedzeniem oraz masa ludzi no tak geniusze nie pomyśleli o tym, że chce odpocząć. Na szczęście, gdy już zjedliśmy i wszyscy ze mną porozmawiali mój Anioł postanowił nie wybawić i zabrał mnie do mojego. naszego tymczasowo wspólnego pokoju. Jednak wózkiem nie wjechałbym po schodach co nie okazało się przeszkodom dla niego, po prostu wziął mnie na ręce i wniósł mnie powoli po schodach. Starałem się zapamiętać każdy szczegół, gdy przebywałem w jego objęciach. Jego zapach, napięte mięśnie, spojrzenie. Zaczęło mi się kręcić w głowie, zbyt dużo wrażeń na raz.
Oddech Li muskał mój policzek nie wiem czy robił to świadomie, ale efekt był taki, że po całym moim ciele przebiegały ciarki.Jego siła mnie onieśmielała, wyglądało to tak jak bym nic nie warzył. Droga po schodach trwała chyba całą wieczność chciałem by nigdy już nie wypuszczał mnie ze swych objęć, ale moje serce było niespokojne. Nie z powodu jego bliskości, lecz rozmowy przebytej z Lou. Co takiego on ukrywa. Popełniłem kolejny błąd owego dnia i pozwoliłem, aby słowa wydostały się z moich ust.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz? - Liam momentalnie zesztywniał.
- Dlaczego tak myślisz?
- Rozmawiałem z Louisem i..
- Co ci powiedział?!- wyglądał na przerażonego.
- Nic. Stwierdził, że to ty musisz mi "to" powiedzieć. - Li wypuścił powietrze z płuc jak by doznał niewyobrażalnej ulgi.
- Co się dzieje?
- Nic. Nie myśl o tym.-Mówiąc to postawił mnie na ziemi.
- Ale..-Nagle usłyszałem głos Sophii. Li spiął się natychmiast.
- Li....
-Chodźmy stąd .
-Co?
-Chodź.- Wziął mnie po raz kolejny w swoje ramiona. Zaczęliśmy się oddalać od pokoju.
-Gdzie ty mnie zabierasz? ahaha ratunku porwanie !! - zacząłem krzyczeć i wierzgać nogami.
-Zamknij się - Warkną momentalnie umilkłem. Spojrzałem przed siebie i już wiedziałem gdzie zmierzamy. Do naszego sekretnego pokoju. Tylko nie wiedziałem jednego. Mianowicie co mnie tam czeka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak wspomniałam w poprzedniej notce teraz pojawia się NOWOŚĆ!!
VIDEO NOTKA :) Mamy nadzieję, że dotrwacie do końca :)
Co do rozdziału mamy nadzieję, że się podoba :)
Ciąg dalszy pojawi się już niebawem
VIDEO NOTKA :) Mamy nadzieję, że dotrwacie do końca :)
Co do rozdziału mamy nadzieję, że się podoba :)
Ciąg dalszy pojawi się już niebawem