Odszedłem od chłopaków i udałem się w stronę namiotów. Po dłuższej chwili dotarłem na miejsce. Harry, Niall i El spojrzeli na mnie, a na ich twarzach pojawił się grymas zdziwienia.
- Miałem, ale.... ale gorzej się poczułem i wróciłem.
- Zostawiłeś Louisa samego w lesie?!?! Powaliło cie do reszty!!!??? -Eleanor zaczęła na mnie krzyczeć.
- Po pierwsze nie krzycz, bo zwierzynę wypłoszysz, a po drugie nie został sam tylko z Liamem.
- Twoje szczęście Malik, inaczej bym cię....
-Tak tak wiem zabiłabyś mnie i powiesiła na najbliższej gałęzi, ale teraz pozwól, że pójdę się położyć. Na prawdę źle się czuję.
- Idź jak coś to jesteśmy niedaleko.
- Ok, dzięki za troskę.
Udałem się do namiotu i położyłem na jakże, zajebiście wygodnej ziemi. Z plecaka wyciągnąłem szkicownik i kilka ołówków, które zdążyłem wrzucić do torby przed wyjazdem. Usiadłem po turecku i zacząłem rysować. Kompletnie nie miałem pomysłu co mógłbym naszkicować, wtedy do głowy przyszedł mi pomysł. Zacząłem muskać karton ołówkiem. Po chwili widniała na kartce twarz chłopaka, młodego z loczkami na głowie i delikatnym uśmieszkiem. Był nim Liam, ten młody nieśmiały chłopak z castingu do programu. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Chciałbym cofnąć się w czasie właśnie do tego momentu, do momentu kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, kiedy pierwszy raz na niego spojrzałem, moje serce zaczęło bić nieco szybciej niż zwykle. To było dziwne uczucie z reszta jak każde związane z Liamem. Spojrzałem jeszcze raz na mój rysunek, po czym schowałem szkicownik tam skąd go wziąłem i znów się położyłem. Moje powieki stawały się ciężkie i opadały w dół, aż w końcu całkowicie się zamknęły.
Obudził mnie cichy głos Eleanor, jednak postanowiłem udawać, że nadal śpię. Nie miałem ochoty na nic, zwłaszcza na rozmowę z El, jednak ta nie dawała za wygraną.
- El śpię, nie widać?
- Widać, ale musimy pogadać.
- Teraz?
- Tak
- To aż tak pilne, że mnie budzisz?
- Gdyby nie było, to bym tego nie robiła nie sądzisz?
- Jesteś zdolna do wielu....
- Nie tym razem Zaynie Javaddzie Maliku
- No to szykuje się poważna rozmowa.
- A myślałeś, że nie??
- No tak jakoś...
- Zayn.... co to jest??? - zapytała wskazując na mój szkicownik
- Ni... nic
- Zayn, przecież to jest Liam
- Skoro wiesz to po co się pytasz?
- Malik nie uruchamiaj mnie, bo....
- Dobra, masz mnie. Tak to Liam i co z tego?
- Musisz to schować, co jak Liam to zobaczy i się domyśli....
- Czego?
- Ty już dobrze wiesz czego.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - odburknąłem, po czym dokładniej schowałem szkicownik i opuściłem namiot.
- Louis mi powiedział
- Co?!
- Powiedział mi o wszystkim. O tym, że niedawno znowu miałeś prochy i o tym, że ko...
- Nie kończ oki? Z całym szacunkiem,ale to nie twój interes.
- Zayn daj sobie pomóc.
- A jak niby chcesz mi pomóc?
- Jest pewien sposób...
-Na co? - odezwał się Niall
- Na przeziębienie, chyba mnie coś dorwało - odpowiedziałem dosyć szybko.
- Nie wyglądasz na chorego stary.
- Ale chyba będę chory, bo się makabrycznie czuję.
- Może wróć do domu?
- Nie, zostanę pewnie zaraz mi przejdzie.
-Jak chcesz.
- Zayn chodź tu!!
- Harry czego się drzesz, nie potrafisz normalnie powiedzieć? Stoję tylko kilka metrów od ciebie - mówiłem idąc w stronę loczka
- Gdzie są moje bokserki?
- A skąd mam to wiedzieć?
- Nie widziałeś ich?
- Widziałem jak Niall ostatnio biegał po domu mając twoje bokserki na głowie.
- Horan zabije cię!!!!
- Debile - mruknąłem i oddaliłem się od Stylesa.
- A ty dokąd? - zapytała Eleanor
- Idę się przejść.
- Mieliśmy pogadać.
- El nie mam humoru na rozmowy, a zwłaszcza na ten temat.
- Wiesz, że od tego nie uciekniesz?
- Wiem i co z tego?
- Powinieneś..
- Co powinienem?! No co?! Podejść i powiedzieć "Sorry, ale się w tobie zakochałem"?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Co rzuci mi się w ramiona i powie to samo?!
- Zayn ja tylko chce ci pomóc.
- Mi nie da się pomóc rozumiesz?! Nie da się!
- Rozumiem - odpowiedziała szeptem, opuściła głowę i odeszła. Zrobiło mi się głupio nawrzeszczałem na nią, bez przyczyny, chciała mi tylko pomóc, ale jak można mi pomóc? To sytuacja beznadziejna, bez żadnego logicznego rozwiązania, ale fakt faktem zachowałem się jak ostatni złamas.
- El zaczekaj! - krzyknąłem, jednak ona nie reagowała podbiegłem do nie i złapałem za ramię.
- Przepraszam... nie powinienem tak ostro reagować, ale wkurzyłem się, że Louis ci powiedział i....
- Nie szkodzi Zayn, rozumie cię.
- Nie gniewasz się?
- Nie.
- Na prawdę?
- Tak
- Ufff ale i tak bardzo bardzo bardzo przepraszam. Zachowałem się jak gówniarz.
- Dobra Malik wybaczam. - odpowiedziała lekko się uśmiechając
- Czy aby na pewno panno Calder?
- Tak Panie Malik
- Nie jestem pewien czy słowa, które padły z ust panienki są prawdą.
- Zapewniam Pana, iż jest prawdą to co przed momentem powiedziałam.
- Powiedzmy, że wierzę.
- Dobra już ogar. Będziesz wieczorem na ognisku czy nie?
- Powinienem być, ale nie wiem kiepsko się czuje
- Może faktycznie powinieneś wrócić do domu.
- Następna, nie jestem chory. Po prostu gorzej się czuję i tyle. Wezmę jakieś leki i mi przejdzie.
-Idź się jeszcze połóż, może jak się prześpisz jeszcze to poczujesz się lepiej.
- Usiłowałem spać wcześniej, ale ktoś mnie obudził, nie wiesz przypadkiem kto? - zapytałem Eleanor
- Nie, nie wiem któż mógł być, aż tak okrutny by cię obudzić. - odpowiedziała wstrzymując śmiech
Odwzajemniłem uśmiech i udałem się w kierunku namiotu,byłem wykończony. Cały dzień nic nie robiłem, a czułem się tak jak po całym tygodniu koncertów. Wszystko mnie bolało tak bardzo, że w niektórych momentach niemalże płakałem z bólu. Jednak koc, trochę ciepłej herbaty, którą przyniosła mi El nieco poprawiła mój stan. Kilka godzin później chłopaki rozpalili ognisko i zebrali się całą ekipą wokół niego. Wychyliłem się z namiotu i ujrzałem najpiękniejszy obraz świata. Moim czterej najlepsi kumple, można powiedzieć, że moim bracia wraz z moją przyjaciółką bawią się, śmieją. Mimowolnie na mojej twarzy ukazał się delikatny uśmiech, jednak znikł on tak szybko jak się pojawił. Skierowałem swój wzrok na Liama, który patrzył na mnie hmmmm ze smutkiem w oczach. Nie wiem o co mu chodziło. Może coś się stało, może zrobiłem coś nie tak, może ktoś znowu mu coś o mnie powiedział, a może wcale nie chodziło o mnie. Nie wiedziałem o co chodzi, nie mogłem się nawet domyślać. Z resztą Li ostatnio dziwnie się zachowywał, więc to pewnie coś związanego z jakimiś problemami rodzinnymi albo coś. Wróciłem na swoje miejsce, pod cieplutki kocyk. Usiłowałem myśleć o wszystkim tylko nie o nim, jednak wszystkie moje myśli schodziły właśnie do tego niepożądanego tematu Liama. Ciągle siedział mi w głowie. Ostatnio przyłapałem się na tym, że pomyliłem się i nazwałem Louisa Liamem, przeprosiłem go, ale no kurde po tylu latach przyjaźni żeby się pomylić.
- Malik musisz się ogarnąć, bo inaczej ześwirujesz już całkowicie- powiedziałem sam do siebie.
- Zayn!! Chodź do nas!! - Harry darł się w niebo głosy, nie odpowiadałem, liczyłem, że odpuści.
- Zayn!!!! Zaynie!!!
- No i się przeliczyłem. Czego chcesz?
- No chodź do nas, a nie sam w namiocie siedzisz.
- Źle...
- Tak tak wiemy, wiemy źle się czujesz, no ale weź, na chwile tylko.
- Harry...
- Malik nie daj się prosić.
- No dobra - westchnąłem. Zabrałem ze sobą koc i wyszedłem z namiotu. Louisa wcięło El też, pewnie poszli się "bawić" Liam siedział wpatrzony w ognisko, Horan siedział na straży jedzenia, a Harry chodził w pióropuszu i udawał wodza indiańskiego. Cały Styles, jak nie zrobi z siebie idioty to jest chory. Usiadłem obok Nialla, na moje nieszczęście miejsce to znajdowało się centralnie na przeciw Payna. Tsaaa ja i moje super mega wielkie szczęście. Mógłbym się przesiąść, ale chciałem ujść z życiem a nie było ono bezpieczne w okolicy Harrego, który był już nieco pijany.
- Chłopaki gramy w butelkę? - zapytał Niall
- Jestem za - odpowiedział niemal natychmiast Harry
- Ja odpadam - powiedzieliśmy równo z Li.
- Ej no, to co będziemy siedzieć i bezczynnie patrzeć się na proces spalania drewna?
- Czemu nie? - zapytałem
- Przyjechaliśmy tu, żeby się zabawić a nie patrzeć na jakieś procesy spalania. Gramy i bez dyskusji.
- To ja wracam do namiotu
- Jak chcesz. Li grasz?
- Zagram, ale jeśli Zayn też zagra - odpowiedział brunet.
- Malik, stary nie masz zbytnio chyba wyboru wiesz.
- Dobra niech Wam będzie.
Graliśmy już dobrą godzinę jak nie lepiej,chłopaki byli już wcięci pomijając Harrego, który lekko mówiąc był pijany. Chłopaki wpadali na coraz to głupsze pomysły, a to Liam miał udawać Harrego Pottera, Niall miał zrobić minę kota ze Shreka, zastanawiałem się skąd oni biorę te pomysły. Jednak hitem okazała się piosenka blondynka . Brzmiała mniej więcej tak " Nie pijemy wódki, nie pijemy wódki, bo Harrego jest króciutki" Harry nie ukrywał złości, jednak nie zareagował jakoś mega agresywnie na tą przyśpiewkę Horana.
- No Liam co wybierasz?
- Wyzwanie.
- Harry jakieś pomysły?
- W sumie jeden jakiś tam jest.
- Dawaj.
- Niech pocałuje Zayna.
- Co?!- krzyknąłem
- Ok, Li zrób to.
- Chłopaki nie przesadzacie? - zapytałem
- Co tak to przeżywasz jak dziewica swój pierwszy raz.
- Liam.... powiedz coś
- Co mam powiedzieć? Muszę wykonać zadanie.
- Ale..... czemu mnie?
- Nie wiem, może tak los chciał - mówił zbliżając się do mnie.
- Liam....- nie zdążyłem dokończyć, bo Liam złączył nasze usta w pocałunku. Nasze usta były jedną wielką harmonią, jeju on tak cudownie całuję.
- Chłopaki dobra dobra, nie rozpędzać się tak. - powiedział Niall odsuwając bruneta ode mnie. Jęknąłem cicho z niezadowolenia, liczyłem na to, iż nikt tego nie usłyszał, jednak Liam chyba usłyszał, bo spojrzał na mnie i przygryzł delikatnie wargę. Jaki on jest.. idealny, jego usta są takie..... STOP!MALIK STOP.Musze zapomnieć o tym co się przed chwilą wydarzyło, ale jak mam zapomnieć o tym pocałunku? nie da się.
Kurczę, a może powinienem coś zrobić? Nie, nie powiesz mu, nie teraz Czemu nie.W mojej głowie trwała "kłótnia" nie wiedziałem co robić. Może faktycznie powinienem mu powiedzieć prawdę, ale co jeśli źle zareaguje. Powiem mu, ale nie teraz, ale jak nie teraz to kiedy.Musze w końcu zebrać się na odwagę. Cholera jasna jestem facetem, a nie jakimś małym dzieckiem, które się boi.
- Liam... możemy porozmawiać?
- Jasne, mów co jest?
- Ale na osobności.
- Ok- Liam wstał z krzesełka i odszedł nieco dalej.
- No to o co chodzi?
- No bo..... kurcze jakby to powiedzieć...
- Wal prosto z mostu
- Bo ja......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Badabum!!!! Kolejny rozdział :)
Mamy nadzieję że się podoba. Jak myślicie Malik powie prawdę czy jednak w ostatniej chwili stchórzy?
Jeśli nie zauważyliście z prawej strony znajduję się nasz ask. Możecie tam zadawać pytania o przeróżnej treści, w menu widnieje również strona "Informowani", więc jeśli chcecie być na bieżąco pozostawcie w komentarzu Twittera, Aska lub Facebooka.
Wiem,iż przerwa między rozdziałami jest dość spora, ale jak już wspominałam w poprzedniej notce nie mamy teraz za bardzo czasu na pisanie rozdziałów. Jednak teraz chodzę do szkoły co dwa tygodnie i mam nieco więcej czasu niż wcześniej i od teraz każdą wolną chwilę będę poświęcała pisaniu.
Chciałybyśmy podziękować Wam wraz z Emilią za ponad 10.000 wyświetleń. Zakładając tego bloga nie myślałam, że kiedykolwiek przekroczę 5,000 wyświetleń a tu proszę ile się pojawiło. Dziękujemy, że mimo tylu licznych przerw między rozdziałami nadal jesteście z nami. Wiemy, że rozdziały nie zawsze są zadowalające, ale staramy się jak możemy.
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy.
KOCHAMY WAS!!!!!
Wika i Emi