Usłyszałem szum wody, brał prysznic.. i w momencie gdy ta myśl pojawiła się w mojej głowie mój umysł zbombardowały wspomnienia ostatniego razu, gdy widziałem go pod prysznicem... Muszę wykasować te wspomnienia z pamięci, bo inaczej mnie zniszczą wiedziałem o tym bardzo dobrze. Tylko jak to zrobić???? Z westchnieniem wstałem z łóżka i ruszyłem do szafy. Gdy właśnie wybierałem ubrania które mam ze sobą zabrać uświadomiłem sobie, że nie powiedziałem Liamowi o wyjeździe. Ruszyłem w stronę łazienki, żeby go uprzejmie uświadomić, ale w tym momencie drzwi się otworzyły i zarobiłem nimi prosto w nos.
-Auć!!!!!!!!!!!!!! FUCK!!!
- Matko uważaj trochę jak chodzisz.
-Jaaaa? To ty mnie uderzyłeś!
- No już dobrze dobrze pokarz to.
Podniosłem się z podłogi i odsłoniłem opuchnięty nos.
-Fiu fiu nieźle to wygląda.- Li wyraźnie nie mógł się powstrzymać od śmiechu, chociaż naprawdę się starał. Dusił się dłuższą chwilę, po czym wybuch niepohamowanym histerycznym śmiechem
-Twój nos wygląda jak ....jak....jak... kartofel hahahahahahahahahahahahahaha!!!!!!!!!
-Ha ha ha ha.....nie.
- No już spokojnie chodź opatrzymy to heh.
-Wielkie dzięki za współczucie
-Nie ma za co zawsze możesz na mnie liczyć
-Dobrze wiedzieć....
Liam zaprowadził mnie na łózko.
-Gdzie masz apteczkę?
-W szafie na dolnej półce
Li wyjął apteczkę podszedł do mnie.
-A teraz nie ruszaj się.
Liaś wyjął maść przeciw obrzękom i nałożył mi na nos. Był przy tym naprawdę delikatny jak bym był za szkła i mógł się w każdej chwili rozpaść na kawałki. Rozczulił mnie tym. Miał przy tym bardzo skupiony wyraz twarzy. Oczy bacznie obserwowały ruchy dłoni. Mój opiekun nieświadomie przygryzał podczas skupienia dolną wargę co jakiś czas uwalniając ją by oblizać usta. Gdy znów przygryzł wargę nie wytrzymałem i powoli uniosłem dłoń by złapać go pod brodę i delikatnie uwolnić kciukiem jego dolną wargę.... Liam jednak złapał mą dłoń w połowie drogi i odłożył ją na moje kolano.
-Nie rób tego!
- li ja...
W tej własnie chwili do pokoju wparował nie kto inny jak Harry
-no i jak gotowi?
- Na co?
- Jak to na co? na wyjazd.
- Jaki znowu wyjazd?
-Zayn?- Harry nie ukrywał zbulwersowania.
-Ups....
- O czym on mówi?
- No bo....
- Ten idiota miał ci powiedzieć, że plany uległy zmianie i wyjeżdżamy dzisiaj, zaraz a w sumie to teraz.- powiedział Harry. Payno spojrzał na mnie wzorkiem, godnym bazyliszka.
-No co? Zapomniałem.
-Taak ? Zapomniałeś mi powiedzieć, że mam tylko godzinę na umycie się i spakowanie na wyjazd?!
-Tak jakoś wyszło.
- Czyżby?
-Dobra już dobra . Po za tym coś ty taki wnerwiony ? Menopauza się załączyła?
-Jak Ci zaraz dam menopauze to nawet skarpetki Harrego Cię nie dobudzą!
-Już spokojnie. Przepraszam.
-Dobra nie ważne.Mamy mało czasu więc się pośpiesz.
* kilka godzin później *
Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy w końcu na miejsce. Rozejrzałem się, same drzewa i krzewy. Zero cywilizacji. Jestem w raju. W końcu odpocznę. O czym ja gadam przy tych debilach nie da się odpocząć. Czasem zastanawiam się czy oni przypadkiem nie cierpią na niedojebanie mózgowe i co raz bardziej wydaje mi się to prawdą. Najgorzej objawia się to u Harrego i Nialla, Louis też nie jest normalny, ale tamtych dwóch to już jakiś wybryk natury.
- Chłopaki dawajcie tu do mnie w tej chwili. - krzyknął Tommo
- Jezu czego już jape prujesz?
- Ja biorę jeden namiot dla siebie i El, wam pozostają dwa namioty podzielcie się jakoś tylko bez kłótni- powiedział i spojrzał na Hazze.
- Czemu się na mnie spojrzałeś?
- Już ty dobrze wiesz czemu.
- Dobra to wy tu sobie ustalajcie kto z kim. Ja lecę do El.
-Tylko grzecznie tam -powiedział z lekkim uśmiechem Liam.
- Do mnie to było?
- Nie do namiotu. Idź bo El ci ucieknie.
-Pajac
- Dziękuję za komplement No chłopaki to co robimy?
- Może rzućmy....
- Niallem - dokończył za mnie Harry.
- A czemu mną, a nie tobą?- odburknął blondynek.
- Spokój zagramy w kamień, papier,nożyce ten który wygra wybiera namiot i współlokatora. Pasuje?
- Tak- odpowiedzieliśmy zgodnie.
-Raz.... dwa.... trzy....
- HAAAA WYGRAŁEM - krzyknął loczek.
- I czego jape cieszysz szympansie?
- Wybieram hmmmmmmmmm Nialla. - odparł.
- Ok..... co???? - zapytałem. Ja pierdole mam spędzić cały ten czas w jednym namiocie z nim? No chyba gorzej być nie....
- To szykujcie się na ognisko dziś wieczorem.- powiedział Niall znikając z Harrym. Jednak może być gorzej.
* kilka godzin później*
Liam rozłożył namiot, a ja wraz z Louisem poszliśmy szukać drzewa. Ciągle usiłowałem dojść do siebie, po ostatnich zdarzeniach i starałem się ogarnąć.
- Stary co jest? - zapytał Louis
- Nic
- Nie ściemniaj, chodzisz jakiś struty. Mów co jest.
- Liam.....
- Co z nim?
- Mam spać z nim w jednym namiocie.
- Osz Fuck.
- C ty nie powiesz. Ja nie mogę spać z nim w jednym namiocie. To się źle skończy, czuję to.
- Postaram się coś wymyślić.
- Nic nie wymyślisz. Co mu powiesz??? Nie możesz spać z Zaynem bo on cię.....
- Kto? kogo? co? - usłyszeliśmy głos Liama
- Nikt nikogo. Opowiadałem Louisowi..... kawał
- To dlaczego się nie śmiejecie?
- Bo nie był śmieszny.
- Chłopaki, ja wrócę do reszty. Dacie sobie rade sami?
- Uciekasz?- zapytał Li
- Nie, po prostu gorzej się poczułem. Wrócę do namiotu i się położę.
- Czy aby na pewno?
- Liam daj spokój, nie widzisz, że marnie wygląda?
- No dobra.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to mamy kolejny rozdział. Tak wiemy, że nas zabijecie za wiele rzeczy
Po pierwsze, że tak późno
No to mamy kolejny rozdział. Tak wiemy, że nas zabijecie za wiele rzeczy
Po pierwsze, że tak późno
Po drugie, że tak krótki
Po trzecie, że taki beznadziejny,
Zdajemy sobie sprawę z tego, że zaniedbałyśmy Was,ale mamy coś na swoja obronę.
Emilka zaczęła prace, ma szkołę i praktyki i nie ma czasu, żeby nawet w domu z rodziną posiedzieć a co dopiero cokolwiek napisać na bloga. Ja mam również szkole, jestem w tej chwili w momencie poszukiwania pracy. Musze zajmować się młodsza siostra i pomagać mamie, która niedawno miała wypadek i nie jest w stanie robić wielu rzeczy.
Mamy nadzieję, że nam wybaczycie i zrozumiecie chodź odrobinę i będziecie dla nas wyrozumiali.
Po trzecie, że taki beznadziejny,
Zdajemy sobie sprawę z tego, że zaniedbałyśmy Was,ale mamy coś na swoja obronę.
Emilka zaczęła prace, ma szkołę i praktyki i nie ma czasu, żeby nawet w domu z rodziną posiedzieć a co dopiero cokolwiek napisać na bloga. Ja mam również szkole, jestem w tej chwili w momencie poszukiwania pracy. Musze zajmować się młodsza siostra i pomagać mamie, która niedawno miała wypadek i nie jest w stanie robić wielu rzeczy.
Mamy nadzieję, że nam wybaczycie i zrozumiecie chodź odrobinę i będziecie dla nas wyrozumiali.
Rozdział jest bardzo fajny. Życzę szczęścia w poszukiwaniu pracy i szybkiego powrotu twojej mamy do zdrowia. Wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńGenialny blog... Szybko go przeczytałam chodź czasami musisz popatrzeć bo są małe błędy. Ale ogólnie GENIALNY. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów... Zapraszam do siebie choć nie mam ostatnio weny ;/ http://angeloflostsouls.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i ogólnie cały blog cudowny! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :D Życzę szczęścia w szukaniu pracy i prędkiego powrotu Twojej mamy do zdrowia. :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńFajnie
OdpowiedzUsuńJak zawsze najlepszy bo to Wy piszecie :) I o naszych skarbach :D czekam na kolejny i ja się oczywiście nie gniewam Kochanie :*
OdpowiedzUsuńHmmm. Co by tu napisać? Genialny blog? Ciekawy pomysł? Przecież to wszystko wiecie. Wpadłam w zadumę i chyba nawet skarpetki Harry'ego tu nie pomogą
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Awards więcej informacji tu--------->http://rebelgirl1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń